W piękne, słoneczne popołudnie wybraliśmy się na spacer do lasu. Promienie słońca przedzierały się poprzez gęste korony drzew. Przytuleni, szliśmy leśną dróżką. Raz na jakiś termin podszczypywałeś mój tyłeczek. Szeptałeś do ucha czułe słówka. Chwilkę później przystanąłeś. Przyciągnąłeś mnie do siebie.
Nasze usta zwarły się w namiętnym pocałunku. Twój mowa wibrował w mych ustach. Przepychał się wraz z moim. Następnie przerwałeś całowanie, stanąłeś za mną i ująłeś dłońmi moje piersi. Pchnąłeś mnie delikatnie w przód. Jeden krok, drugi, trzeci. Tak przytuleni szliśmy dalej. Po raz kolejny usłyszałam Twój szept. Tym łącznie nie były to czułe słówka. To było dobitne potwierdzenie, iż masz ochotę na dziki seks, ostrą jazdę. Podniecenie rosło. Całowałeś szyję, ramiona.
Skierowaliśmy się w stronę dużego drzewa, jakie stało przy leśnej drodze. Przystanęliśmy. Stojąc nadal za mną, uniosłeś w górę spódnicę i wsunąłeś dłoń w moje majteczki. Przejechałeś nią po cipce, a następnie palcami wbiłeś się w jej wilgotne wnętrze. Zamruczałam zadowolona. Dotykałeś mnie, pieściłeś, ocierałeś się. Twój penis był już sztywny i mocno wypychał spodnie. Pchnąłeś mnie w kierunku drzewa. Kazałeś twarzą przytulić się do chropowatej kory. Ponownie stanąłeś za mną.
Słyszałam jeśli w pośpiechu rozpinasz i ściągasz spodnie. Rękoma oparłam się drzewa, stanęłam w rozkroku i lekko wypięłam tyłeczek w Twoją stronę. Zarzuciłeś spódnicę na plecy. Zerwałeś ze mnie majtki. Chwyciłeś moje biodra i mocnym ruchem wbiłeś się we mnie. Początkowy cierpienie przerodził się w olbrzymią rozkosz. Ostro mnie posuwałeś. Wchodziłeś wysoce głęboko, wkładałeś penisa aż po samą nasadę. Chwyciłeś mnie za czupryna i mocno pociągnąłeś głowę w tył. Całowałeś usta w wielkim amoku.
Dostałam kilka klapsów w tyłeczek. Pośladki zrobiły się czerwone. Ugniatałeś je ręką, podszczypywałeś. Nabijałeś mnie na swój pal coraz mocniej i szybciej. Czułam jeśli nieuchronnie zbliża się finał. Zaczęłam wzdychać, jęczeć, a potem drzeć się z rozkoszy. Moje organizm prężyło się i wiło. Doprowadziłeś mnie do wielkiego orgazmu, lecz sam powstrzymałeś swój. Wyszedłeś ze mnie. Kazałeś mi dalej stać w tej samej pozycji. Uklęknąłeś za mną i zacząłeś spijać moje podniecenie. Twój mowa lizał całą kobiecość. Muskałeś wargi, ssałeś łechtaczkę.
Język niecierpliwie wbijał się we wnętrze, wibrował. Traciłam zmysły, traciłam świadomość. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W głowie się kręciło, całe organizm drżało, nogi się pode mną uginały. Orgazm przyszedł prędko i swą siłą przeszył wszelki zakamarek ciała. Wstałeś, obróciłeś mnie w swoją stronę i mocno pocałowałeś. Patrząc na mnie, podniosłeś w górę bluzkę i stanik. Chwyciłeś mocno piersi, zacząłeś je masować i ugniatać. Na chwilkę wtuliłeś pomiędzy nie, swoją twarz. Następnie zacząłeś drażnić językiem sutki. Muskałeś je ustami i gryzłeś.
Czułam ból, choć to był przyjemny ból, połączony z wielkim podnieceniem i pożądaniem. Rozkosz zawładnęła mną na dobre. Przerwałeś te wspaniałe pieszczoty, popatrzyłeś na mnie i wskazałeś palcem swojego penisa. Mmm … uwielbiam to, uwielbiam pieścić Twoją męskość. Wiedziałam, iż masz na to ochotę, iż tak właśnie chcesz skończyć nasze szaleństwo. Uklęknęłam przed Tobą. Ręką chwyciłam jądra i zaczęłam je ugniatać i pieścić. Drugą ręką chwyciłam penisa. Mocnym ruchem ściągnęłam z niego napletek i skierowałam go w stronę ust.
Włożyłam do buzi, mocno objęłam wargami i zaczęłam pieścić. Czasami wyjmowałam go i lizałam językiem po całej tego długości, drażniłam czubek. Moje ruchy były mocne i głębokie. Takie jeśli lubisz. Twoje biodra pracowały jeśli tłoki wbijając penisa jeszcze mocniej w moje usta. Na Twój orgazm nie musiałam latami czekać. Głośno wzdychałeś. Czułam jeśli wewnątrz ust, penis pręży się i pulsuje. Po chwili mocno wbiłeś się we mnie, tak, iż poczułam główkę Twej męskości na tylnej ścianie gardła. Z impetem trysnąłeś i zalałeś moje usta ciepłą, lepką spermą. Wszystko połknęłam. Wykonałam jeszcze kilka delikatnych ruchów by wyssać Twój nektar do ostatniej kropli. Wyjęłam penisa z ust, oblizałam się i spojrzałam na Ciebie zadowolona, a potem wstałam i przytuliłam się. Chwilkę rozkoszowaliśmy się wzajemnym ciepłem i bliskością , a później powędrowaliśmy na dalszy spacer po lesie. Rozerwane majteczki włożyłam Ci do kieszeni spodni…